ETAP 4 (85,4 z 444) LUBAWKA – KRZESZÓW – GRZĘDY – LESISTA WIELKA - ŁUGOWINA (25,1 km, suma podejść 846 m)

 Trochę się tego etapu obawiałem, bo (niestety) dorwała mnie kontuzja pleców. Obawiałem się też tego co zastanę na szlaku – mając żywo w pamięci przeprawę we Wzgórzach Lewińskich...

Wątpliwości były tym większe, że niestety w pokonaniu GSS jest jeden „malutki” problem – mianowicie kiepska komunikacja, która powoduje że są małe szanse na skrócenie dystansu.

Nie ma jednak opcji żeby się poddawać – przecież to dopiero początek projektu. Nikt nie mówił że będzie lekko – ma być pot, krew i łzy.
No dobra, może tą krew wolałbym sobie darować ale na resztę jestem przygotowany.

 

Kolejny raz zatem skorzystałem z motoraka, dojeżdżając z Jeleniej Góry do Lubawki z przesiadką w Sędzisławiu.

 

Trasa wiodła z dawnej wielkiej stacji kolejowej w Lubawce wzdłuż torów do prezjazdu kolejowego i dalej w odwrotnym kierunku ul Celną, a następnie pod górę ul. Lipową.

Miejscowi robią sobie skrót przez tory i - jeżeli nie chcecie nadrabiać drogi - to jest to jakieś rozwiązanie.

Oczywiście nie jest to zgodne z przepisami kolejowymi, więc do tego nie zachęcam.

 

Po ok. 2 km marszu asfaltem, udajemy się łagodnie pod górę na Miejską Górkę.

Po minięciu rozgałęzienia szlaków zaczynają się pierwsze widoki. Najpierw w kierunku zachodnim na wzniesienia Wzgórz Bramy Lubawskiej, a następnie pojawia się „Królewna” i Grzbiet Lasocki w Karkonoszach.

Kolejne kilometry sprawiają że zaczynają nam się otwierać widoki na wschód - na zabudowania Krzeszowa oraz pasma Gór Kamiennych i Wałbrzyskich.

Doskonale widoczny jest Chełmiec.
I w tym momencie wszelkie wątpliwości mnie opuściły. Dorwałem aparat i pewnie spędziłbym tam jeszcze wiele minut ale trzeba było pędzić dalej. Odległości na szlaku powodują że tempo nie może być rekreacyjne.

 


Po ok. 2 godz. docieramy do Betlejem - będącym letnim pawilonem dla Opatów krzeszowskich, a także końcem drogi krzyżowej prowadzącej z sanktuarium.

Kolejne 30 minut to marsz asfaltem do centrum Krzeszowa. Tam oczywiście postój, zwiedzanie klasztoru, możliwość zaopatrzenia i dalej w drogę.

 


Szlak mija Krzeszów od strony północnej, po drodze napotkamy piękny, stary mostek z rzeźbą Nepomucena.

Docierając do rozwidlenia dróg na Kochanów i Grzędy, udajemy się pod górę w kierunku tej drugiej miejscowości.

Po prawej na wzgórzu widać zabudowania kaplicy. Czyżby aż tam trzeba było dotrzeć?

To co przypuszczałem, za chwilę się ziściło. Szlak skręcił w prawo z asfaltowej drogi i zaczął się już mniej łagodnie wspinać.

Trudny podejścia rekompensowały widoki na zabudowania Krzeszowa oraz majaczące w oddali Sudety Zachodnie.

Na górze kaplica św. Anny, niestety zamknięta ale widok przecudny.

 


Kolejne kilometry - aż do miejscowości Grzędy prowadzą lasem. Lekko pod górę na najbardziej wysunięty fragment Gór Stołowych - Góra Ziuty, a następnie w dół do wioski.

 

Docierając do wioski skręcamy w prawo i mamy okazję spotkać charakterystyczny dla okolic Wałbrzycha (albo dawnego województwa wałbrzyskiego) znak turystyczny.

 

Potem 3 km asfaltem i ruszamy pod górę (uwaga! Łatwo zgubić szlak).

Na tym etapie to najtrudniejsze podejście. Po drodze mnóstwo widoków zarówno na zachód, jak i południe.

 


Na samym szczycie Lesietej Wielkiej widoków brak. W ogóle żal że szczyt o takim potencjale tak słabo zagospodarowany - stara, waląca się wiata z mnóstwem "romantycznych" wpisów typu "kocham Anię", "tu byłem", "Radek 2002"...
Dla wszystkich, którzy chcieliby poczuć wnętrze góry polecam poszukanie w okolicy szczytu szczelin wiatrowych. Poczuć można na własnej skórze, gdyż szczeliny te zasysają ciepłe powietrze z zewnątrz, wypuszczając je w zimniejszym okresie. Prawdziwy fenomen, o którym było głośno już w XIX wieku.

 

Tymczasem sam szczyt bez rewelacji. Idziemy dalej.

 

Zejście najpierw łagodne, po czym nagły skręt i...

Jakieś 200 m w dół na odcinku pół kilometra. Jeżeli jest po deszczu to zapewne zjedziecie na dupie, jeżeli jest śnieg - pewnie też, generalnie ślisko.

 

Potem jeszcze mijamy zabudowania ul. Wczasowej w Kowalowej i jesteśmy na końcu etapu 4.

 

Kolejny raz przekonałem się że na GSS nudy nie ma: trasa pięknie widokowa (już od Lubawki odsłaniały się panoramy Gór Kamiennych, następnie ośnieżone Karkonosze i Rudawy Janowickie, widok na klasztor w Krzeszowie...), sam Krzeszów którego reklamować nie trzeba, piękna panorama z Kapilcy Św. Anny czy u podnóża Lesistej Wielkiej... Słowem - warto pokonać te 25 km by poznać Sudety w całej swej okazałości.

 

Na czwartym etapie Patronem został Zamek Czocha (https://zamekczocha.com) zapraszając na zwiedzanie podopiecznych z DPS w Nielestnie.

Kto nie był  – zdecydowanie polecam. O każdej porze roku prezentuje się zachwycająco i tajemniczo, a dla odważnych ekipa zamku przygotowuje zwiedzanie po zmroku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ETAP 16 (380,7 z 444) HALA POD ŚNIEŻNIKIEM – ŻMIJOWIEC – CZARNA GÓRA – PRZEŁ. PUCHACZÓWKA – PRZEŁ. POD CHŁOPKIEM – (STRONIE ŚLĄSKIE) (11,9 km, suma podejść 263 m)

ETAP 15 (368,7 z 444) SPALONA „PTTK JAGODNA” – DŁUGOPOLE ZDRÓJ – WILKANÓW – IGLICZNA – MIĘDZYGÓRZE – HALA POD ŚNIEŻNIKIEM (31,8 km, suma podejść 1308 m)

ETAP 14 (336,9 z 444) DUSZNIKI ZDRÓJ – ZIELENIEC – TORFOWISKO POD ZIELEŃCEM – LASÓWKA – SPALONA „PTTK JAGODNA” (29,9 km, suma podejść 822 m)