ETAP 13 (307 z 444) (PRZESIEKA) – PRZEŁ. KARKONOSKA – ŚNIEŻNE KOTŁY – HALA SZRENICKA – SZKLARSKA PORĘBA (16,5 km, suma podejść 481 m)
Coż napisać o 13 etapie? Na pewno nie że był pechowy...
Był
mega!
Pogoda
świetna – idealna: temperatura ok 20 stopni, brak wiatru, widoczność, słońce.
Re-we-la-cja!
Chociaż
zaczęło się mniej obiecująco, bo wysiadając z autobusu na pętli w Przesiece
panowały mgły i obawiałem się że będzie tak po drodze. Spodziewałem się jednak
że – być może – to będzie taka namiastka zbliżającej się jesieni i trafię na
mgły poniżej wierzchołków.
Nic
z tego. Po kilkudziesięciu minutach mgły ustąpiły, wyszło słońce, które mnie
nie opuściło do końca tego dnia.
Podejście
na Przełęcz Karkonoską znałem z etapu 10. Dla przypomnienia: długie, blisko
6-kilometrowe podejście asfaltową drogą i lasem.
Na
przełęczy tylko i wyłącznie Czesi, którzy dojeżdżają w to miejsce ze
Spindlerovego Mlyna.
Parę minut oddechu, posiłek, uzupełnienie płynów i lecimy dalej.
Po
krótkiej wspinaczce docieram do Śląskich Kamieni przez Czechów zwanymi Dziewczęcymi
Kamieniami. A skoro są dziewczęce to znaczy że powinny być również i męskie ;)
Tak
też się dzieje nieopodal, chociaż dla Polaków są one Czeskie J
Następnie
zejście do Czarnej Przełęczy. Chwilowy postój i lecimy dalej trawersem Wielkigo
Szyszaka.
„Lecimy”
bo zapomniałem Wam powiedzieć że i tym razem nie byłem sam. Dzisiaj
towarzyszyła mi moja kudłata przyjaciółka – Inka.
I
wydaje się że tempo jakie nam narzuciłem musiało być wyjątkowo szybkie bo „kudłata”
nie reagowała nawet na inne psy (nie do wiary). A tych było coraz więcej –
szczególnie od okolic Czarciej Ambony. Tam turyści docierali z wyciągu na
Szrenicę podziwiać Śnieżne Kotły i zrobiło się całkiem gęsto.
Oczywiście
to wrzesień więc dziekich tłumów już nie było ale – mimo że to piątek – sporo turystów
odwiedzało jedne z najpiękniejszych miejsc w Karkonoszach.
Dalsza
wędrówka już w dół. Raczej spokojnie, chociaż do Hali Szrenickiej ponad 3 km
wędrówki.
Jeżeli
chcecie sobie przedłużyć wycieczkę to warto lekko zboczyć z GSS i wyskoczyć na
czeską stronę ku źródłom Łaby.
Dla
nas nie tym razem. Udajemy się wprost na Halę, po drodze mijając fantazyjne
formy skalne: Twarożnik i Trzy Świnki.
W
schronisku na Hali Szrenickiej czekała na mnie mała niespodzianka.
Spojrzałem na rozkład PKP i PKS i okazało się że do najbliższego pociągu mam 1,20
h, a kolejny za 2 godziny. Tymczasem znaki wskazywały do centrum Szklarskiej
Poręby 1,15 h (!)
Nie
pozostało nic innego jak szybko się zebrać i jeszcze szybciej zejść na dół.
Nikomu nie polecam takiego tempa – było iście zabójcze: do dworca PKP zeszliśmy
w 45 minut!
Jeżeli
jednak będziecie mieć więcej czasu to na szlaku miniecie Wodospad Kamieńczyka –
największy w polskich Sudetach. Obowiązkowy punkt wycieczki w tych okolicach.
Po
tym etapie licznik na GSS przebił granicę 300 km, tym samym zaczyna być
widoczna meta.
W
całości przebyty odcinek: Szklarska Poręba – Duszniki Zdrój.
Przedreptane Karkonosze, Rudawy Janowickie, Góry Kamienne, Góry Swoie i Góry
Stołowe.
Etap
rewelacyjny to i Patron jest nituzinkowy: Kopalnia Uranu w Kletnie –
najbardziej kolorowa kopalnia w Polsce, która zaprasza na poznanie swojej
niesamowitej podziemnej trasy podopiecznych z DPS w Bardzie.
Komentarze
Prześlij komentarz