ETAP 12 (290,5 z 444) KUDOWA ZDRÓJ – ROZDR. POD LELKOWĄ – BŁĘDNE SKAŁY – KARŁÓW – RADKOWSKIE SKAŁY – SKALNE GRZYBY - WAMBIERZYCE – ŚCINAWKA ŚREDNIA (34,7 km, suma podejść 1040 m)
To miał być mocny odcinek i taki był.
Standardowo
pobudka o świcie (a właściwie, skoro to sierpień to nawet przed), czyli 4:30;
zapakowanie auta, blisko 100 km podróży, potem przejazd pociągiem (który nie
wiedzieć czemu w środku sezonu tyrystycznego od Polanicy jedzie jako autobus) i
jesteśmy na miejscu.
Na
miejscu a dokładniej w Kudowie Zdrój.
Etap
ten miał połączyć wcześniej przebyte odcinki i tym samym zamknąć GSS od
Karkonoszy po początek Gór Bystrzyckich.
Pogoda
nie napawała optymizmem – nie padało, jednak było wyjątkowo chłodno, co w
połączeniu ze skałami Gór Stołowych spowodowało wyjątkowo małą ilość turystów w
najbardziej obleganych miejscach.
Przedreptaliśmy
przez centrum Kudowy i po ok. 3 km asfaletem ścieżka skręciła mocno w górę w
kierunku Jakubowic.
Dalej do Rozdroża pod Lelkową kolejne 150 m przewyższeń ale i pierwsze widoki.
Na rozdrożu GSS łączy się ze szlakiem niebieskim od bezpłatnego parkingu na
Błędne Skały, stąd większa ilość piechurów (dotychczas nie spotkaliśmy nikogo),
jednak biorąc pod uwagę że to sierpień to i tak było spokojnie.
Na
parkingu pod Błędnymi Skałami chwila na fotostop.
Dosłownie
chwila, bo zrobiło się gęsto (pogoda się poprawiła).
Mijamy
zatem kolejkę do kasy i betonowymi schodami (!) omijamy trasę turystyczną na
Błędne Skały.
Przyznam Wam że było to dość intrygujące doświadczenie – te betonowe schody i
betonowa ścieżka w sercu Parku Narodowego. Ocenę rozwiązania zostawiam Wam.
Powoli
wyłaniają się widoki: dojrzeć można Góry Sowie, Góry Kamienne, a jak ktoś
dobrze się wychyli to nawet i Karkonosze wypatrzy.
Po
kolejnych 3 kilometrach docieramy do dość ciekawego miejsca: Pasterskie Łąki u
stóp Szczelińca Wielkiego. I dalej łagodnym zejściem dochodzimy do Karłowa.
Karłów
jaki jest każdy wie: po sezonie turystycznym cicha i spokojna wioska, latem –
centrum zakupowe (zaopatrzyć się możecie w łuk, oscypki z Podhala czy
obwarzanki spod Wawelu).
Mijamy
zatem stołowogórskie Krupówki oraz wejście na trasę turystyczną na Szczeliniec
i przez las podążamy w kierunku Szosy Stu Zakrętów i dalej na Skalne Grzyby.
Uwaga:
zejście przez las dość strome, po
deszczu całkiem ślisko. A że rano padało miejscami zalegają spore ilości błota, więc czasem jazda figurowa nam się
trafiła.
Skalne
Grzyby – jedne z moich ulubionych miejsc w Górach Stołowych, więc mimo lekkiego
kryzysu (no cóż, przyznam że zawsze taki miewam) co chwila zatrzymujemy się na
fotostop. Znajdujemy Parowóz, Głowę Lamy i wiele innych, fantazyjnych
kształtów.
I
to w zasadzie koniec Gór Stołowych...
Ale
nie koniec etapu. Do przejścia jeszcze 12 km.
Najpierw
w dół, przez las do Studzienna, potem z pół godziny asfaltem, a na koniec
łąkami do Wambierzyc.
W
Wambierzycach, na przeciwko bazyliki urządzamy sobie piknik. Trzeba było się
lekko zregenerować bo na liczniku blisko 30 km po skałach i nogi już nie
niosą... Dlatego też ten piknik się przedłużył, jednak gdy zobaczyliśmy że na
zegarku już 18:30 dało nam to motywację do dalszego wyruszenia na ostatni
7-kilometrowy fragment dzisiejszej trasy.
Motywacja
była podwójna, gdyż znaki pokazywały „punkt widokowy”.
Przyznam
że punkt był - ale w zasadzie na całym odcinku do Ścinawki, gdyż ten fragment
prowadzi łąkami. Widać oddalające się Góry Stołowe, Góry Kamienne, Sowie, a
także trochę dalej Masyw Śnieżnika. A że pod koniec dnia się rozpogodziło było
to idealną nagrodą za trudy całego 36-kilometrowego etapu.
Patron
tak trudnego etapu musi być spektakularny, dlatego zostaje nim wyjątkowa górska
twierdza – Twierdza Srebrna Góra.
Jej niezwykłą historię i jej niesamowite wnętrza poznają podopieczni z DPS w
Podzamku
Komentarze
Prześlij komentarz