Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2021

ETAP 14 (336,9 z 444) DUSZNIKI ZDRÓJ – ZIELENIEC – TORFOWISKO POD ZIELEŃCEM – LASÓWKA – SPALONA „PTTK JAGODNA” (29,9 km, suma podejść 822 m)

Obraz
  Południową część Sudetów Środkowych postanowiłem zdobyć na zasadzie wielodniówki. Czekało mnie zatem trzy dni dreptania i około 70 kilometrów do przejścia. Aby jednak nie było mi tak zupełnie smutno, zabrałem ze sobą Inkę – dla której te 3 dni też miały być niezłym wyzwaniem.   Zaczęło się tak jak zwykle w dalszej części Sudetów, czyli pobudką o 4 rano. Tym razem by zdążyć na pociąg do Dusznik.   Na miejscu powitała nas mgła i delikatne opady deszczu przez co uzdrowisko wylądało dość ponuro. Mimo to rynek i park prezentuje się całkiem interesująco – tym bardziej że nadal kwitły w dużej ilości kwiaty. W samym mieście największą atrakcją jest oczywiście – Muzeum Papiernictwa. Szlak wprawdzie je omija ale warto zaplanować sobie trochę więcej czasu by do niego zajrzeć.   Na końcu parku zdrojowego, za fontanną wygrywającą utwory Chopina, ścieżka skręca w las. Nie spodziewajcie się jednak leśnego duktu. Najbliższe kilka kilometrów podązymy asfaltem. Jak się później ok

ETAP 13 (307 z 444) (PRZESIEKA) – PRZEŁ. KARKONOSKA – ŚNIEŻNE KOTŁY – HALA SZRENICKA – SZKLARSKA PORĘBA (16,5 km, suma podejść 481 m)

Obraz
  Coż napisać o 13 etapie? Na pewno nie że był pechowy... Był mega! Pogoda świetna – idealna: temperatura ok 20 stopni, brak wiatru, widoczność, słońce. Re-we-la-cja!   Chociaż zaczęło się mniej obiecująco, bo wysiadając z autobusu na pętli w Przesiece panowały mgły i obawiałem się że będzie tak po drodze. Spodziewałem się jednak że – być może – to będzie taka namiastka zbliżającej się jesieni i trafię na mgły poniżej wierzchołków. Nic z tego. Po kilkudziesięciu minutach mgły ustąpiły, wyszło słońce, które mnie nie opuściło do końca tego dnia.   Podejście na Przełęcz Karkonoską znałem z etapu 10. Dla przypomnienia: długie, blisko 6-kilometrowe podejście asfaltową drogą i lasem.   Na przełęczy tylko i wyłącznie Czesi, którzy dojeżdżają w to miejsce ze Spindlerovego Mlyna. Parę minut oddechu, posiłek, uzupełnienie płynów i lecimy dalej.   Po krótkiej wspinaczce docieram do Śląskich Kamieni przez Czechów zwanymi Dziewczęcymi Kamieniami. A skoro są dziewczęce to z